powrót

Sproitz 01.12.2019

Nareszcie po kilku latach nieobecności powróciliśmy na Sproitz, zwany również Wetro. Kiedy byłem tu ostatnio, na miejscu okazało się, że dotychczasowy właściciel zmarł a baza jest nieczynna. Z informacji umieszczonej na drzwiach wyczytałem, że operuje tu jakieś centrum nurkowe a harmonogram otwarcia bazy jest na ich stronie internetowej. Nie miało to jednak pokrycia w rzeczywistości - dzień, w którym tam byliśmy zgodnie z harmonogramem powinien być operacyjny a niestety nikogo na miejscu nie zastaliśmy.

Tym razem potwierdzenie, że ktoś tą działalność przejął i w weekendy baza jest ponownie otwarta uzyskałem z kilku źródeł - mimo, że to niecałe 100 km ode mnie, chciałem uniknąć nieotrzebnej przejażdżki. Na miejsce dotarliśmy o 9 rano - byliśmy pierwsi na miejscu. Nic się tu nie zmieniło - stare przyczepy kempingowe, miejsce na ognisko, stanowiska zbudowane z palet, biuro, sprężarkownia i jedna wiatka. Jedyna rzecz, która uległa zmianie i to niestety na minus to toalety - są dostępne tylko dla obsługi bazy. Reszta musi sobie radzić korzystając z okoliczności przyrody.

Pod wodą bez zmian - wejście stanowi obszerna, pływająca platforma z dwoma drabinkami. Na wprost widoczne są cztery bojki utrzymujące podwodną platformę do ćwiczeń. Kamieniołom przypomina kształtem zlew z podwójną komorą. Pierwsza część, z platformą wejściową, opada stromymi ścianami na głębokość 54 metrów. Druga część, odgrodzona groblą na głębokości ok.19 metrów jest nieco płytsza ok. 36 metrów. Obydwie części zbiornika były połączone ze sobą krótkim tunelem, który znajduje się na głębokości ok. 23 metrów. Ponieważ część tunelu zawaliła się w ścianie grobli utworzyła się niewielka kawerna, w której ktoś umieścił szklaną pamiątkę. Głębsza część zbiornika skrywa również tajemnicę - kilka metrów nad dnem zalega stała ok. metrowej grubości warstwa siarkowodoru, który tworzy nieprzeniknioną mgłę. Dla śmiałków, którzy odwarzą się weń wpłynąć czeka przybicie piątki z dnem. Niestety nie dane nam było tym razem oglądać tego zjawiska - przeziębienie, które przypałętało się parę dni wcześniej totalnie zatkało mi ucho. Zejście na 36 metrów zajęło mi 17 minut gdzie normalnie powinienem tam być w drugiej minucie. Nie chciałem wydłużać niepotrzebnie dekompresji zwłaszcza, że woda była wyjątkowo chłodna - temperatura nie przekraczała 5 stopni.

Podczas dwóch nurkowań nie udało nam się zwiedzić nawet 1/3 zbiornika. Potrzebowalibyśmy jeszcze co najmniej 4 nurkowań żeby dokładnie zapoznać się z tym ciekawym obiektem. Będzie po co wracać.

Teraz kiedy baza znowu funkcjonuje polecam abyście wybrali się na Sproitz i sami spróbowali nurkowania w jego głębokich wodach. Ze względu jednak na głębokości, pionowe ściany, zimną wodę i panujący półmrok nie zalecałbym go nurkom OWD bez suchych skafandrów.